Rany kobiecości. Historia z sesji

Podczas jednej z sesji, dotknęłam z klientką historii tak bolesnych, tak przesiąkniętych strachem, wstydem i upokorzeniem, że jako druga kobieta poczułam cały ciężar kolektywnych, kobiecych doświadczeń. Tak wiele jest takich opowieści, skrywanych głęboko na dnie podświadomości, zamrożonych w spiętych udach, w zgarbionych plecach, próbujących ukryć piersi, w smutnym spojrzeniu w lustro, któremu towarzyszy przekonanie „wciąż jestem niewystarczająca – wciąż za gruba, wciąż za brzydka, za stara, za chuda” itd. 

Młoda i śliczna kobieta przybyła do mnie, załamana trudną historią swoich relacji z mężczyznami. W każdej z relacji doznawała upokorzeń, odrzucenia i obarczania poczuciem wstydu.  Mężczyźni oceniali jej ciało, wciąż widząc w nim „zbyt małe piersi”, „za duży tyłek”, „za mało seksowny styl ubierania się” itd. Kilka razy doświadczyła porzucenia dla innej kobiety, słysząc na odchodnym, że jest „beznadziejna”…  Przyszła do mnie z przekonaniem, że nikt jej nie pokocha, że nigdy nie odnajdzie szczęścia w miłości. Od razu zadałam sobie pytanie – co spowodowało, że jej poczucie własnej wartości jest tak tragicznie niskie? Kto ją „złamał” i ile miała wtedy lat? Kto zaszczepił ten toksyczny obraz samej siebie, który manifestuje się w każdej z jej relacji 

Tak jak na wielu innych sesjach i w tym przypadku pokazało się kilka sytuacji, których źródło odnalazłyśmy w dzieciństwie. Ciało kobiety było oceniane przez kolegów w liceum, którzy upatrzyli ją sobie jako obiekt kpin, z powodu krągłych ud i ramion ( podczas sesji pokazał się też powód tycia w tym obszarze… ciało klientki próbowało wytworzyć swego rodzaju zbroję, która utrudni dostęp do sfer seksualnych – ramiona aby otulić piersi, uda aby obwarować łono).  Również w gimnazjum i podstawówce spotykała się z komentarzami ze strony mężczyzn z rodziny: kiedy zaczynały rosnąć jej piersi, kiedy zaokrąglały się biodra, kiedy pojawiła się pierwsza miesiączka… Seksualność dziewczyny od samego początku była agresywnie atakowana przez mężczyzn z jej otoczenia. Dla dorastającej dziewczynki to ciosy i rany, odciskające niezwykle głębokie piętno. 

Im dalej sięgałyśmy, tym bardziej ciało klientki reagowało na proces – zaczynało się trząść, dusić, miała ochotę krzyczeć i zakrywać się ramionami. W końcu pokazał się on – szwagier, molestujący dojrzewającą dziewczynkę. Wyzywający ją i komentujący ciało, przerażone pod niechcianym dotykiem. Dotarłyśmy do całych lat upokorzeń i przekroczeń, jakich doznawała w tej relacji.   Uda kobiety zaciskały się, ciało zamrażało w przerażeniu, psychika zastosowała mechanizm obronny odłączenia się od ciała, aby zakodować w sobie przekonanie „to nie dzieje się mnie, to mnie nie dotyczy”. Ale aby uzdrowić doświadczenia dziewczynki, wciąż mieszkającej we wnętrzu mojej klientki, musiałyśmy puścić ten mechanizm i skonfrontować się z katem – całą sobą. Uwolnić cały krzyk, gniew, nienawiść i lęk z ciała. To, jak bardzo nam się to udało, odbieram jako CUD. 

Kochana Kobieto, odbijasz się w tej historii? Dzielisz ją w jakiś sposób? Jestem tu dla Ciebie – napisz, jeśli potrzebujesz terapeutycznego wsparcia. 

Dziękuję za możliwość publikacji powyższej historii.